Earth Moving by Vanderson

Początek Part1, to melancholijna el muzyka w stylu Gerta Emmensa i jego albumu Wanderer of Time. Po raczej zadumanym i relaksacyjnym wstępie, utwór nabiera rozmachu za sprawą sekwencerowego ostinato, które progresywnie rozwija się w bujającym rytmie, okraszone nanizanymi samplowanymi dźwiękami. Wszystko to zawieszone jest w kosmicznej przestrzeni, z której to Vanderson próbuje nam pokazać piękno planety Ziemia. Hipnotyczno-transowa sekwencyjna uczta kieruje słuchacza w lata 70-te, a konkretnie czuć tu ducha klasyków gatunku "rock elektroniczny" czyli Tangerine Dream i Klausa Schulze. Mamy tu melanż typowych dla Schulze, minorowych nastrojów oraz efektowne, soczyste partie instrumentów analogowych typowych dla Tangerine Dream tego okresu. Część druga to obszerna suita, która ma dwa oblicza Vandersona - początek w stylu sekwencyjnym i końcówka, bardziej kontemplacyjna. Pierwsza część występu Vandersona w Płońsku to porywające, siarczyste partie syntezatorowe, mieniące się kwiecistą, wielobarwną paletą dźwięków gdzie tło stanowi nostalgiczne brzmienie fletu. Imponująco Vanderson rozplanował tu ładunek emocjonalny: po wyciszeniu i uspokojeniu następuje wybuch analogowych brzmień, okraszonych ambientowymi szumami, wszystko to podtrzymuje niemalże rockowy bit. Końcówka tego występu, to już mrok - ocierający się o klimaty Syndromedy. Kosmiczna otchłań muzyki Vandersona jest przez słuchacza spenetrowana następuje powolne uwolnienie, to coś w rodzaju transcendentalnego olśnienia, które po wywołaniu euforycznej traumy sprowadza słuchacza na....ziemie. Końcowy melancholijny motyw, może naprowadzić na znajome dźwięki z albumu Cyclone Tangerine Dream (chodzi o fragment, gdzie słychać "zapętloną" partię elektrycznej wiolonczeli) podobnie jak na w/w albumie, tak tu słuchacza osacza halucynogenna dźwiękowa muzyczna aura, która gdzieś zanika w kosmicznej otchłani.

Mariusz Wójcik

Nachdem zuletzt das Album „Music In My Mind“ des polnischen Musikers Maciej Wierzchowski aka Vanderson besprochen wurde, geht es heute um sein brandneues Werk „Earth Moving“. Und der direkte Vergleich der beiden Alben zeigt, dass Vanderson durchaus unterschiedliche Kompositionsformen anzubieten hat. War beim letzten Mal noch von kurzen melodiösen Titeln die Rede, so ist das Konzept auf dem aktuellen Opus deutlich anders ausgefallen. Lediglich zwei Titel mit Spielzeiten deutlich jenseits der 20-Minuten Marke sind zu hören. Diesmal also großzügig angelegte Kompositionen – lang, aber nicht langatmig. Denn Vanderson wechselt geschickt zwischen langsam aufgebauten atmosphärischen Parts, melodieführenden Synthesizersoli, Soundscapes und rhythmischen Passagen. Erstaunt war ich darüber, dass am Ende des ersten Titels Beifall zu hören war. Und in der Tat, beide Titel wurden live eingespielt. Aber nun ja, den Begriff „Live“ muss man bei Elektronik-Alben sicherlich relativieren. Trotzdem alle Achtung, was er hier als Soloartist hinlegt, das ist durchaus beeindruckend. Sehr schönes Album, das diesmal weniger Vangelis- als viel mehr Schulze und TD-inspiriert erscheint.

Jürgen Meurer, 2009

Tracklist

1.	Earth Moving Part 1	25:48

2.	Earth Moving Part 2	23:12

Credits

released April 15, 2009

SynGate label release:
www.syngate.biz/epages/15513652.sf/en_US/?ObjectPath=/Shops/15513652/Products/%22CD-R%20VN04%22

License